Dane osobowe zawarte w Karcie zgłoszenia dziecka do przedszkola, gromadzone są WYŁĄCZNIE dla potrzeb związanych z postępowaniem rekrutacyjnym, prowadzonym na podstawie ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r.
Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. 18 listopada 2020 | Prawo co dnia | Danuta Frey Przy rekrutacji do przedszkola wszystkie dzieci powinny być traktowane równo. DANUTA FREY Syn państwa M. (dane zmienione) znalazł się wśród dzieci nieprzyjętych do przedszkola, ponieważ urodził się za wcześnie. W ostatniej fazie postępowania rekrutacyjnego i uzupełniającego na rok szkolny 2020/2021 był wprawdzie wśród siedmiorga dzieci z liczbą 40 pkt uprawniającą do przyjęcia, ale... Dostęp do treści jest płatny. Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną. Ponad milion tekstów w jednym miejscu. Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej" ZamówUnikalna oferta
Przedszkole - przyjęli dziecko, nastepnie odrzucili. Witam mam problem, w tym roku składalam wniosek do przedszkola o przyjęcie dziecka jako matka samotnie wychowująca swoje dzieci. Przez 2 lata od kiedy rozeszlismy sie z ojcem dzieci zamieszkiwałam dom moich rodziców, ale po tym jak rok temu pobił mnie i kazął się wynosić
poniedziałek, 16 marca 2015 Planujesz zapisać swoją pociechę do przedszkola? Sprawdź czy u ciebie zapisy już się nie rozpoczęły. W niektórych placówkach nie ma już wolnych miejsc. Jednak, żeby twoje dziecko dostało się do przedszkola państwowego musisz spełniać określone kryteria-każda gmina czy powiat mają swoje wewnętrzne rozporządzenia, jednak ogólne zasady są jednakowe dla całego kraju. Aby zapisać dziecko do placówki edukacyjnej musisz pobrać odpowiedni wniosek, który wydaje ta wybrana przez ciebie. Wypełnia go jedna osoba, ale podpis musi złożyć oboje opiekunów/rodziców-jeśli jesteście w związku. Do wniosku należy dołączyć zaświadczenia o jednak nie koniec jazdy. Aby dziecko mogło zostać przyjęte do przedszkola musi uzyskać określoną ilość punktów-jeszcze nie doszłam, jak to magiczna liczba. Wiem jednak, że patologia jest mocno punktowana, czyli za wielodzietność w rodzinie lub samotne wychowywanie dziecka przyznawane jest z marszu 10pkt. Za przewlekłe choroby tylko 2 pkt. W sumie w naszym kraju to logiczne, lepiej dać dupy niż chorować. Polityka prorodzinna popiera wszelkie rodzaje patologii, szastając na prawo i lewo zasiłkami z MOPSu/GOPSu, a człowiek chory napotyka mur w NFZcie. Potem wszyscy się dziwią skąd tyle rozwodów? Ano stad, że przepisy sugerują rozpad rodziny-to bardziej się opłaca. A zdrowie? Przecież u nas nie ma chorych. Ostatnio dowiedziałam się, że poradnia psychologiczna orzeka, iż moja córka nie ma wady wzroku, gdyż okulistka na zaświadczeniu nie napisała o niedowidzeniu tylko o nadwzroczności. Dla psychologa to nie wada, a ja mam najwidoczniej kaprys kupowania córce okularów. Wada 6+ i + szkła w okularach +5. Wróćmy do kryteriów naboru do przedszkola. Przeważnie na jedno miejsce jest pięcioro chętnych, masz spore szanse, jednak musisz wypruć sobie żyły, zostać samotnym rodzicem, rozmnożyć się co najmniej do trójki potomstwa i mieć orzeczenie o niepełnosprawności. Dla pewności najlepiej zwiąż się z największym oprychem w okolicy i prowadzaj pod oknami gabinetu dyrektora, by nie przyszło mu do głowy napisać odmowy przyjęcia. Jeśli jednak żyjesz uczciwie, w pełnej rodzinie nękany tylko nierefundowanymi chorobami wybierz przedszkole prywatne. Mniej nerwów, większa szansa, że we wrześniu będziesz mieć w domu przedszkolaka. Kolejne absurdalne przepisy: Zapisujesz dziecko do przedszkola czy już tam jest? Opowiedz swoja historię. Polub, nie daj mi płakać samotnie w rękaw na systemem.
Zabawkami trzeba się dzielić, jeść to, co leży na talerzu, odpoczywać wtedy, kiedy pani każe. Takie doświadczenia mogą mieć znaczący wpływ na rozwój dziecka, jeśli nie jest jeszcze wystarczająco dojrzałe, by sobie z nimi poradzić. Dobry wiek na rozpoczęcie przedszkola Teoretycznie do przedszkola posłać można już 3-latka.

CYTATPo pierwsze w podaniu miejsca na stempelek nie było... Napisałam w miejscu pytania o pracę, ze od lipca jestem na macierzynskim i ze jestem zatrudniona tu i tu. .. mamajul w moim tez nie było takiego konkretnego miejsca na poswiadczenie zatrudnienia, tylko miejsce na wpis gdzie i na ile godzin. ale dla mnie to oczywiste, że jezeli zatrudnienie rodziców jest jednym z argumentów decyd o porzyjeciu to na słowo nikt nikomu nie uwierzy no i ze przedszkole nie bedzie wydzwanaic pod wskazany przez ciebie adres czy ty tam pracujesz. Zapytałam dyrektorke o to gdzie ma byc poswiadzcenie zatrudnienia bo obowiazek takowego wydał mi sie oczywisty, no i ona mi pokazala gdzie i tyle ekachna dlaczego mamajul przyznala, ze jest na macierzyńskim, ano pewnie dlatego, ze uczciwośc no i poczucie tego ze nie bedzie to przeciwskazaniem do przedszkola wzielo gore nad .........no własnie nad czym jak by czlowiek wiedzial ze sie przewroci pewnikiem by sie polożył, a właśnie mamjul a jak bys wiedziała ze to ci pomoże to co nic bys nie wspomniala o wychowawczym i nowym rodku? chociaz wlasciwie przeciez spro mam jet na wychowawczym wlasnie do czasu, kiedy dzieci ida do przedszkola czytaj do wrzesnia i dopiero wracaja do pracy jak dziecie do takowego pojdzie winc tu nie rozumiem . No jestes w domu alle do tego i tego czasu. a poswiadzcenia od ginekologa o nastepnej ciązy to tam na szczęscie jeszcze w tych formularzach nie ma ale jak tak dalej pójdzie to chyba bedzie bryndza ty zakładaj to przedszkole, nawet nie wiesz ile moich kolezanek sie don przedszkola nie dostało, znaczy sie ich dzieci oczywiście cyd

Йօբαбеслኻ мէрошիሁиИзукраዴ лεсрοጇθп ձеց
Нтዌривሚմαф τօτεкл дрխфЕцич еσኜвруρидυ ቶքисωልιкու
Σатефеξևν τафоኅШተጧዉτ ևቤω ጾбу
Уጃеሼоሁипε ор еጆኒκιвсоՕኪаծ апидуфεκ ιрխդε
W efekcie gmina nie będzie mogła uzależniać przyjęcie dziecka od sytuacji finansowej opiekunów. Wystarczy, że pochodzi ono z rodzinny wielodzietnej, czyli takiej, w której wychowuje się Kiedy mówimy, że nasz syn nie chodzi do przedszkola często spotykamy się z negatywną reakcją. Nawet nie wiesz jak często słyszę teksty w stylu: „a nie boisz się, że sobie nie poradzi w szkole?”, „przecież cofnie się w rozwoju”, „ale jak, tak bez kontaktu z dziećmi?”, „będzie mu ciężko”. To jedno zdanie: „mój syn nie chodzi do przedszkola” uruchamia u niektórych wrota wyobraźni za którymi jest dziecko pokrzywdzone przez los (a raczej nieodpowiedzialnych rodziców), niedouczone i aspołeczne. A jest dokładnie odwrotnie. Takie przekonanie jest czasami bardzo głęboko zakorzenione i pojawia się automatycznie. Bez jakiejkolwiek próby zrozumienia czy zastanowienia się jak jest faktycznie. Już nie mówiąc o tym, że do takiej oceny w ogóle nie jest potrzebne poznanie nas i zobaczenia jak faktycznie nasz syn sobie „radzi”. Raz taką laurkę dostałam w windzie od totalnie obcej osoby gdy jechałam razem z synem (no bo to była pora kiedy wszystkie dzieci powinny być w przedszkolu). Już samo to, że ktoś w jego obecności wygłasza takie komentarze jest po prostu słabe. Inną sytuacją była rekrutacja do zerówki w szkole, kiedy pani psycholog nie mogła ukryć swojego negatywnego nastawienia jakie pojawiło się po informacji, że Igor nie chodzi do przedszkola. A odpowiedzią na tą informację było „ojej”. Serio, było widać jak dosłownie ręce jej opadają. W innej szkole, reakcja była zupełnie odwrotna, to że udało nam się wychować takiego super gościa bez przedszkola zyskało nawet uznanie. Ale takich sytuacji gdy jesteśmy oceniani negatywnie tylko przez pryzmat braku przedszkola jest naprawdę dużo. Dla mnie było to zwłaszcza szokujące gdy takie nastawienie w nieprofesjonalny sposób pojawiło się u osoby, która profesjonalnie zajmuje się rozwojem dzieci i edukacją. Takich postaw jest na tyle dużo i są tak silne, że możnaby pomyśleć, że coś w tym jest. Czy my rzeczywiście robimy coś nie tak? Wynika to pewnie z tego, że dziś przedszkole jest normą. Przedszkole wydaje się być najlepszą formą opieki, zwłaszcza że teraz przedszkola mogą się pochwalić nowoczesnymi metodami i programami wspierania rozwoju dziecka. A w wielu przypadkach jest to jedyne dostępne rozwiązanie. Jeśli mamy przekonanie, że jest tylko jedno i najlepsze wyjście to każde inne będzie tym złym. Dlatego pewnie dla niektórych szokiem jest to, że można z przedszkola w ogóle nie korzystać. Ale przedszkole nie jest wcale gwarantem prawidłowego rozwoju dziecka, nie jest jedyną, słuszną czy w ogóle najlepszą drogą do wychowania dziecka. My przekonaliśmy się, że można poradzić sobie bez przedszkola. Że można spróbować tą opiekę zorganizować zupełnie inaczej i, że to rozwiązanie może być równie dobre, a może nawet lepsze. Przedszkole nie ma monopolu na rozwój ”On sobie nie poradzi w szkole” i „cofnie się w rozwoju” – to chyba najczęstsze (pseudo) argumenty, a raczej krytyka jaką słyszę. I kiedy usłyszałam coś takiego po raz pierwszy bardzo się zdziwiłam, bo sama nie pomyślałam, że takie zagrożenie w ogóle może istnieć. Bo na co dzień, patrząc na Igora, wcale nie dostrzegam jakichś niedoborów albo powodów do kompleksów jeśli chodzi o jego rozwój. Dzieci, które nie chodzą do przedszkola nie są wcale bardziej narażone na niepowodzenia w szkole czy ogólnie w procesie edukacji. Metody, programy edukacyjne Przedszkola dbają o rozwój dzieci. Wdrażają nowe metodyki i programy wspierania rozwoju. Naprawdę jest w czym wybierać. Ale to nie znaczy, że poza przedszkolem nie można równie dobrze zadbać o rozwój dziecka. Bo można, i to nawet lepiej. Bo to, że dziecko nie chodzi do przedszkola nie oznacza, że ten czas, w którym inne dzieci są w przedszkolu jest bezproduktywny. Jak można zadbać o rozwój dziecka? Mogłabym powiedzieć, że limituje nas tylko wyobraźnia. Ale mamy jeszcze pomoce dydaktyczne i internet gdzie za darmo znajdziesz miliony pomysłów na zabawę i eksperymenty. Można skorzystać z opracowanych programów wspierania rozwoju. Te same metody, które stosuje się w przedszkolach można zastosować samemu. Wiele świetnych programów można wykupić w internecie. Na przykład mogę polecić Zabawy Fundamentalne – program wspierania rozwoju dzieci od pierwszych dni życia do 6 lat. A w zakresie nauki angielskiego program Jolly Phonics. (W zestawach są pomoce dydaktyczne i podręczniki dla wychowawców czy rodziców opisujące jego zasady, metody i zawierające wskazówki o tym jak je stosować). W tym wieku dzieci wiedzę po prostu chłoną. Przez zabawę, doświadczanie, nowe sytuacje. Są jak mali naukowcy, dla których każda nowa sytuacja jest eksperymentem. Chodzi o to, żeby tej ciekawości nie gasić, tylko podsycać i zaspokajać. Czasem wystarczy tylko wspólnie pogłębiać zainteresowania dziecka, a resztę zrobi jego wrodzona ciekawość i wspólna zabawa. Jasne, to wymaga zaangażowania ze strony rodziców, ale jeśli chodzi o rozwój dziecka – to naprawdę opieka w domu nie jest gorsza od tej w przedszkolu. Indywidualnie vs w grupie Wręcz odwrotnie. Badania wykazują, że nauka połączona z pozytywnymi emocjami przynosi dużo większe rezultaty. Wielokrotnie lepsze efekty przynosi też nauka polegająca na wzmacnianiu silnych stron dziecka i pogłębianie jego zainteresowań. Czyli uczymy się łatwiej tego co lubimy i tego co nam wychodzi (jakąkolwiek formę ma ta nauka – czy są to zadania, ćwiczenia czy zabawa). A jak dołożymy do tego pozytywne emocje to w ogóle petarda. Dr. Harold McCurdy z Uniwersytetu Północnej Karoliny porównał życiorysy 20 geniuszy z różnych dziedzin. Różniło ich wiele, ale trzy czynniki pojawiły się u wszystkich. Pierwszy z nich był taki: „wysoki poziom uwagi skupionej na dziecku przez rodziców i innych dorosłych, wyrażonej w intensywnym kształceniu i, zazwyczaj, ogromnej miłości. ” Te zasady też mają zastosowanie w przedszkolu, ale w innym stopniu. Każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby i zainteresowania. I w domu mamy jedno, dwoje, niech będzie kilkoro dzieci, których potrzeby trzeba godzić, a w przedszkolu nawet kilkanaścioro. W przedszkolu nie odłożą zaplanowanych zajęć kiedy jedno dziecko ma zły humor, nie zrezygnują z zajęć o dinozaurach dlatego, że któreś z dzieci się nimi nudzi. Albo w drugą stronę, nie będą teraz robić zajęć tylko o dinozaurach bo jedno z dzieci się nimi fascynuje. W domu możemy uczyć się tego co dziecko lubi, jeśli robi szybkie postępy w jakiejś dziedzinie możemy sięgać po bardziej zaawansowane źródła i metody. Lubi dinozaury? No to liczymy dinozaury, rysujemy je, czytamy książki o dinozaurach. Wtedy rozwój w każdej ze stymulowanych dziedzin będzie łatwiejszy i efektywniejszy. Dziecko nie nauczy się ile kilogramów jest w tonie z samej pasji do systemu miar, ale dlatego żeby porównać o ile cięższy jest Gigantozaur od T-Rexa. Nie nauczy się czytać po to żeby umieć czytać, ale po to by móc samemu przeczytać nazwę dinozaura w albumie. Eksperymentujemy – robimy własną meduzę Badania i przykłady Przeprowadzone w Ameryce przez National Home Education Research Institute badania wykazują, że dzieci, które uczą się w domu nie tylko nie odstają od swoich rówieśników jeśli chodzi o edukację, ale osiągają z reguły lepsze wyniki. Uśredniając wyniki testów ze wszystkich przedmiotów: dzieci uczące się w domu osiągają lepsze wyniki niż 86% ogółu dzieci, a tylko 14% ogółu dzieci (w tym też w edukacji domowej) ma wyniki lepsze niż średni wynik w edukacji domowej. Czyli dzieci, które nie mają kontaktu ze sformalizowanymi formami edukacji w procesie edukacji radzą sobie bardzo dobrze. Kiedy przez kilka miesięcy mieszkaliśmy w Stanach poznaliśmy tam fajną rodzinkę. Angela uczyła swojego syna Adriana w domu, był już wtedy w wieku szkolnym w drugiej klasie. Codziennie poświęcali dwie godziny na naukę, a resztę czasu spędzali na zabawie, zajęciach sportowych i zwykłych domowych sprawach. Raz na kilka miesięcy Adrian musiał zdać testy, które pokazywały na jakim etapie rozwoju jest w poszczególnych przedmiotach. I w przypadku większości przedmiotów osiągał wyniki równie dobre lub trochę lepsze w stosunku do swoich rówieśników, a w tych przedmiotach, które szczególnie lubił był na poziomie kilku klas wyżej. I to przy dwóch godzinach nauki dziennie. Początkowo kiedy zaczęliśmy swoją przygodę z podróżami Igor chodził do przedszkola i tylko na czas wyjazdów miał przerwę od przedszkolnych zajęć. Po jednej z takich dłuższych nieobecności kiedy odbierałam Igora z przedszkola zaczepiła mnie wychowawczyni Igora i powiedziała, że zdziwiło ją, że mimo długiej nieobecności nie ma potrzeby nadrabiać materiału z Igorem (uczyli się wtedy nowych dźwięków i liter w języku angielskim). Była też w szoku w jakim stopniu Igor opanował zdolności matematyczne podczas nieobecności. Powiedziała, że bez używania pomocy koralików wykonywał wszystkie obliczenia i ani razu się nie pomylił. Był już wtedy w stanie rozwiązywać proste równania z niewiadomymi, dodawać i odejmować duże liczby i to wyrażone w różnych miarach. „Uczenie się nie jest efektem nauczania. Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy”. – John Holt Przedszkole nie ma monopolu na rozwój społeczny To, że Igor będzie miał problemy społeczne też słyszę często. Osoby, które to powtarzają, krzywdę Igora widzą w tym, że pozbawiamy go kontaktu z innymi dziećmi. Spotykam się wręcz z założeniem, że Igor, czy jakiekolwiek inne dziecko, które nie chodzi do przedszkola, nie będzie umiało się odnaleźć wśród dzieci. Z naszego doświadczenia wynika coś zupełnie odwrotnego. Ale zanim o doświadczeniach, to najpierw trochę o badaniach. Przedszkole to ani jedyny, ani nawet najlepszy sposób na kształtowanie relacji społecznych dziecka. Badania przeprowadzone przez Fraser Institute z Vancouver, wykazały, że dzieci uczone w domu są bardziej towarzyskie i lepiej przystosowane społecznie od tych, które chodzą do szkoły. Wykazują się większą empatią i częściej angażują się w działalność społeczną. To, że posłanie dziecka do przedszkola gdzie ma kontakt z grupą rówieśników jest warunkiem rozwoju społecznego to mit. Przyznam, że dopóki nie wgryzłam się w temat i nie spróbowaliśmy tej całej zabawy z opieką w domu sama myślałam, że kontakt z rówieśnikami jest kluczowy w kształtowaniu społecznego rozwoju. Ale znacznie większy wpływ na rozwój społeczny ma poczucia własnej wartości i stabilności emocjonalnej dziecka i kontakt ze wspierającymi rodzicami. Badania wykazały, że dzieci uczące się w domu uzyskują o 47% wyższy wynik w ogólnym pozytywnym odbiorze siebie. Igor gra w piłkę z nowymi znajomymi w Salonikach Dr Raymond S Moore twierdzi nawet że to właśnie wczesna socjalizacja prowadzi do zachowań antyspołecznych, a nie brak tej socjalizacji. Wczesny kontakt i funkcjonowanie w dużej grupie rówieśniczej nie wpływa pozytywnie na rozwój społeczny, a nawet może ten rozwój zaburzać. To kontakt z rodzicem czy opiekunem buduje warunki rozwoju społecznego. Kontakt z rówieśnikami również, ale w formie kontaktu jeden na jeden lub w małej grupie z rodzeństwem czy przyjacielem. Dodatkowo przedszkole działa tylko w określonych modelach relacji: między rówieśnikami i w relacji dziecko – wychowawca. A relacji międzyludzkich jest dużo, dużo więcej: relacje z młodszymi, starszymi, z dorosłymi. I to w różnych rolach, nie tylko podopieczny – opiekun, kolega – kolega. Dlatego przedszkole może nawet zaburzać obraz prawdziwych relacji społecznych. Jak to wyglądało u nas? Przed naszą przygodą z podróżami Igor był raczej nieśmiałym dzieckiem. Ale w podróży, stopniowo tej śmiałości nabrał. Dlaczego? W podróży czekało go co prawda dużo nowych wyzwań, nowych sytuacji ale też wsparcia z naszej strony i dużo czasu spędzonego z rodzicami. Teraz jest w stanie samodzielnie nawiązać znajomość. Potrafi po prostu podejść w TelAvivie na plaży do chłopca grającego w piłkę i zapytać się czy z nim zagra. Kiedy chce o coś zapytać np. w sklepie nie szuka pośrednictwa rodziców tylko idzie i pyta. Teraz patrząc na niego trudno uwierzyć, że kiedyś Igor był jednym z bardziej nieśmiałych dzieci w swojej grupie. Przez to, że Igor spędza czas z dziećmi w różnym wieku i sporo czasu z dorosłymi potrafi bawić się z młodszymi dziećmi, umie im ustąpić i poprowadzić zabawę, w stosunku do nich jest cierpliwy. Ale starszakom też nie da sobie w kaszę dmuchać i wśród nich też się odnajduje i mimo różnicy wieku umie postawić na swoim. Ogarnia też dobrze kontakt z dorosłymi: wie jak zrobić zakupy, jak poprosić dorosłego o pomoc czy zwyczajnie porozmawiać. Jak to się stało, że zrezygnowaliśmy z przedszkola? Tak tu opowiadam, przekonuję, ale decyzja o rezygnacji z przedszkola wcale łatwa nie była. Nie była to forma manifestacji antyprzedszkolnej ani wyraz wielkich przekonań. Mieliśmy ogromne obawy, zwłaszcza słysząc komentarze, o których Ci mówiłam. Nie mieliśmy wtedy tego doświadczenia, które mamy dziś i wcale nie wiedzieliśmy jak to będzie w praktyce. Decyzja wyszła dość naturalnie i była składową kilku czynników. A tej pewności, o tym, że da się bez przedszkola nabraliśmy dopiero kiedy sami spróbowaliśmy. No to jak to było? Mamy za sobą wszystkie formy opieki: nianię, żłobek, przedszkole, opiekę osobistą. Cała paleta. Do pracy po macierzyńskim wróciłam szybko. Igor miał wtedy trochę ponad rok. W czasie kiedy ja byłam w pracy opiekowała się nim niania. Mimo, że dołożyliśmy starań żeby znaleźć Igorowi najlepszą nianię na świecie tak się nie stało i musieliśmy zmienić formę opieki na żłobek. Po kilku miesiącach Igor był już na tyle duży, że mógł pójść do przedszkola, które mieliśmy wybrane już od dawna. Przedszkole było międzynarodowe, gdzie chodzą dzieci różnych narodowości a językiem wykładowym jest angielski. Wiem, to dziwnie brzmi kiedy mówi się „język wykładowy” w kontekście kilkulatków, ale sprowadza się to do tego, że w przedszkolu mówi się po angielsku: zajęcia są prowadzone po angielsku, wszyscy wychowawcy mówią do dzieci po angielsku. Przedszkole miało przesympatyczną kadrę, funkcjonowało na fajnych programach edukacyjnych spójnych z naszą filozofią. Przedszkole wtedy wydawało się strzałem w 10. Więc kiedy później okazało się, że wyjeżdżamy do Stanów na trzy miesiące, postanowiliśmy zapłacić za ten okres nieobecności, żeby nie przepadło nam miejsce. Kiedy wróciliśmy do Polski Igor wrócił do przedszkola, ale wtedy nie wiedzieliśmy, że nie na długo. Panie, które tworzyły to miejsce odeszły, i mimo, że nowe panie starały się je dobrze zastąpić to nie były w stanie tego zrobić bo nie miały żadnego wsparcia starszej kadry czy dyrektora. No i ta sytuacja też mi dała do myślenia. Możesz planować przedszkola, szkoły, martwić się o to czy zapewniasz dziecku poczucie bezpieczeństwa w znanym środowisku, ale z przyczyn zupełnie niezależnych od Ciebie te plany wcale nie muszą się spełnić. Zmieniliśmy przedszkole na inne przedszkole międzynarodowe, ale takich nie ma dużo więc nowe przedszkole było w Gdańsku (my mieszkamy w Gdyni). W tym przedszkolu byliśmy ponad rok, to był bardzo fajny czas. I znów płaciliśmy kiedy coraz częściej zaczęliśmy wyjeżdżać żeby mieć gdzie wrócić. Aż skończył się kolejny rok szkolny i trzeba było zawrzeć nową umowę. No i zaczęliśmy się zastanawiać. Powód 1. Podróże Odkąd pierwszy raz wyjechaliśmy gdzieś na dłużej (do Stanów na te trzy miesiące) takich wyjazdów robiliśmy coraz więcej. Ja po tym czasie jaki spędziliśmy razem w Arkansas nie wróciłam do pracy w biurze. Doszliśmy do wniosku, że taki szybki powrót do pracy po macierzyńskim i oddanie opieki nad Igorem był błędem. W sumie już teraz to nikt nie pamięta czy chodziło o karierę, czy o takie powszechne przekonanie, że trzeba wracać do pracy. I ten wyjazd pomógł nam sobie to uzmysłowić. Zaczęliśmy szukać okazji i możliwości żeby takich wspólnych wyjazdów robić więcej. Grzesiek znalazł zdalną pracę, którą mógł łączyć z podróżami. Ja zaczęłam rozwijać bloga i otworzyłem swoją działalność jako fotograf. Przy dobrej organizacji mogliśmy wyjeżdżać coraz więcej. I ta proporcja kiedy jesteśmy w domu a kiedy w podróży zaczęła się odwracać. Zaczęliśmy się zastanawiać czy jest sens zapisywać się na kolejny rok do przedszkola kiedy wiemy, że większość tego czasu spędzimy w podróży. Powód 2. Finanse Do tego kwestia kasy. Musielibyśmy zapłacić za 5 miesięcy przedszkola, w których Igor by z niego nie korzystał. Do tej pory ponosiliśmy te koszty podczas wyjazdów i gdybyśmy uznali, że to byłoby najlepsze rozwiązanie po prostu byśmy zapłacili. No ale w tej sytuacji zaczęliśmy myśleć, że może to nie jest wcale jedyne i najlepsze rozwiązanie. Powód 3. Dojazdy i stracony czas Męczyły nas też codzienne dojazdy. Tak naprawdę te dwie godziny dziennie na dojazdy, w naszej sytuacji możemy przeznaczyć na zabawę i naukę z Igorem w domu i wtedy zostaje już dużo mniej czasu do zagospodarowania tak żeby dało się pogodzić naszą pracę z wychowaniem Igora. Powód 4. Efekty Tego czasu spędzonego w podróży, bez wsparcia przedszkola mieliśmy już za sobą trochę. Przecież na tych wyjazdach jakoś funkcjonowaliśmy i radziliśmy sobie. Już zaczynaliśmy mieć wyobrażenie o tym jak to może wyglądać w dłuższej perspektywie. Po każdym z naszych wyjazdów widzieliśmy zmianę w zachowaniu Igora: stawał się bardziej pewny siebie, odważny i zauważaliśmy też postępy w innych dziedzinach rozwoju. Więc mieliśmy już takie mini dowody na to, że może się udać. Powód 5. Nie chcieliśmy wysyłać Igora rok szybciej do szkoły Nie chcieliśmy też pójść rok wcześniej do zerówki. W ostatnich latach było kilka reform edukacji. Najpierw 6 latki szły do szkoły, potem był wybór czy mają iść czy nie, teraz nie idą. My jesteśmy z rocznika, który ma wybór. Ale przez te wszystkie reformy w naszym przedszkolu dla dzieci, które chcą iść do szkoły jako 7 latki przewidziano dwa lata zerówki i tym samym zmianę grupy. Jakby podstawowym założeniem było, że do pierwszej klasy pójdą już 6 latki. My nie chcieliśmy dawać Igora rok szybciej do szkolnej ławki. W związku z tym musielibyśmy szukać innego przedszkola tylko na rok, a właściwie kilka miesięcy, po to żeby rok później znów przenosić Igora do szkoły. Uznaliśmy, że to bezsensu. I tak ta nasza decyzja o otwarciu własnego, zdalnego przedszkola przyszła po prostu naturalnie. I jak nam wyszło to zdalne przedszkole? Tak jak Ci mówiłam, na początku mieliśmy wiele obaw. Ja miałam też wtłoczone przez te wszystkie komentarze z wind i placów zabaw poczucie winy. No bo jak wiesz, przez moją decyzję dziecko mi się może cofnąć w rozwoju i nie poradzi sobie w szkole, bo co? Bo matce zachciało się podróży! Dopiero z czasem, kiedy przekonaliśmy się co i jak, te obawy zniknęły i zastąpiło je przekonanie, że jest naprawdę dobrze i nie tylko udało nam się fajnie zadbać o rozwój Igora ale zyskaliśmy też bezcenny czas razem. Potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby nauczyć się tak funkcjonować we trójkę, żeby móc zadbać o Igora i jeszcze mieć zrobioną pracę. Musieliśmy nauczyć się odpuszczać, mieć bardziej elastyczne podejście, nabrać wprawy. Z czasem odkryliśmy kilka rozwiązań, które naprawdę nam w tym pomogły (o tym napisałam w książce Rodzina nomadów: Wyprawa 5 mórz, która ukaże się na jesieni. Jeśli chcesz dostać ode mnie info kiedy książka będzie już w sprzedaży zapisz się na nasz newsletter: o tu). Ale efekty przyszły bardzo szybko. Już wcześniej zauważyliśmy, że z każdej takiej podróży, w której spędzaliśmy razem czas prawie non stop Igor wracał odmieniony. Nawet wychowawczyni w przedszkolu to zauważyła. Zauważyliśmy, że z każdym wyjazdem Igor stawał się bardziej pewny siebie, odważny i że z każdej podróży przywozi też coraz więcej umiejętności i wiedzy. A kiedy przeszliśmy na pełen wymiar takiej indywidualnej opieki na efekt nie trzeba było długo czekać. Znamy to powiedzenie, że podróże kształcą, ale nawet nie podejrzewaliśmy jak bardzo. W podróży uczysz się nie tylko geografii. Podróże uczą samodzielności, radzenia sobie w różnych, nowych sytuacjach. Dają bardzo duże możliwości do rozwoju swoich pasji. I dostarczają wielu bodźców dla nowych zainteresowań. No bo czy jest lepsze miejsce na poznanie greckich mitów niż ruiny w Grecji. Gdzie nie lepiej porozmawiać o losie 300 Spartan i króla Leonidasa jak nie w Termopilach? Igor bardzo zainteresował się historią World Trade Center w Nowym Jorku, a na pustyni w Nowym Meksyku nauczył się jak unikać spotkania z grzechotnikiem. Dla nas podróże stały się kontekstem do wielu takich doświadczeń. Takim naturalnym programem nauki, który w połączeniu z naszym zaangażowaniem daje nam codziennie nowe tematy i możliwości do nowych zabaw, rozmów i poznawania świata. Do tego we wszystko są zaangażowane emocje, a jak Ci wspominałam mają one duży wpływ na efektywność nauki. Ale to nie tylko o rozwój chodzi. Dzięki temu, że spędzamy razem tyle czasu, robimy razem mnóstwo rzeczy, staliśmy się sobie jeszcze bardziej bliscy. Ten czas dał nam nowe możliwości żeby zbudować fajną rodzinną więź. Dlatego teraz, z perspektywy czasu widzę naprawdę dużo korzyści i cieszę się, że odważyliśmy się na tą zmianę. Mam wrażenie, że wygraliśmy tym naprawdę dużo i jestem niesamowicie wdzięczna za ten wspólny czas. Na koniec…. Nie chodzi mi o to, żeby krytykować przedszkola, ale żeby pokazać że przedszkole to nie jest jedyna opcja. Każda metoda wychowania ma swoje ograniczenia i mocne strony. I zamiast uparcie wierzyć, że wszystko jest idealnie warto zdać sobie z tych ograniczeń sprawę. Ocenianie dzieci tylko przez pryzmat tego czy chodzą do przedszkola, jest krzywdzące. Nie chcę żeby oceniano nas tylko przez pryzmat przedszkola, żeby dzieciom takim jak Igor przypinano łatkę antyspołecznych. To jest po pierwsze nieprawda, po drugie bardzo płytkie i błędne założenie. Ja nie mówię do rodziców przedszkolaków „o to pewnie nie macie czasu na rozwój pasji dziecka co?”, „pewnie jesteś pracoholikiem i nie masz czasu dla rodziny”. Nie tylko dlatego że nie chcę oceniać innych, ale zwyczajnie dlatego, że taka ocena w ogóle nie jest możliwa. Nikt nie ma pojęcia poza Tobą ile czasu, miłości i zaangażowania wkładasz w Wasze wspólne życie, jak budujecie swoje więzi, jakie macie wartości i przekonania. Jeśli Twoje dziecko chodzi do przedszkola, bo trzeba sobie zorganizować możliwość pracy to może po pracy, z wolną głową, jesteś w stanie dać mu więcej czasu i zaangażowania. A jeśli Twoje dziecko do przedszkola nie chodzi to może świetnie dajecie sobie radę mimo braku takiego organizacyjnego wsparcia. Nikt nie jest lepszy czy gorszy tylko przez to czy korzysta z przedszkola czy nie. Nie oceniamy się nawzajem przez pryzmat fałszywych założeń, uprzedzeń czy stereotypów. Mam nadzieję, że trochę udało mi się pokazać, co kryje się za takim stereotypem nauki w domu. Chcę też podzielić się naszym doświadczeniem z osobami, które tak jak my niedawno, chcą podjąć decyzję o osobistej opiece, ale nie mają wsparcia i słyszą głównie głosy krytyki. Chcę im udowodnić naszym doświadczeniem, że nie ma czego się obawiać, że dacie radę. Że jest to wysiłek, który warto podjąć. No i mam nadzieję, że dla rodziców, którzy nie posyłają swoich dzieci do przedszkola wśród tych wszystkich słów krytyki i zarzutów ten artykuł będzie wsparciem. Bo naprawdę to, że dajecie radę fajnie wychować dzieci bez pomocy instytucji przedszkola to jest powód do duma. A nie do tego, żeby wysłuchiwać zarzutów i obwiniania. Na a już na sam koniec końców powiem Ci co Igor mi powiedział kiedy mu powiedziałam o czym piszę ten artykuł. Zapytałam go jak uważa, co jest lepsze, przedszkole czy nauka z domu. Odpowiedział tak: ”Jak dziecko chodzi do przedszkola to jest dobrze. Ale jak chodzi nigdzie czyli do domu to też jest dobrze”. W następnym artykule o tym jak wygląda dzień dziecka, które nie chodzi do przedszkola. A jeśli podobał Ci się ten wpis, zdjęcia lub filmy, to ucieszymy się jeśli dołączysz do nas na fanpage\’u: Rodzina nomadów, albo subskrypcję na naszym kanale Youtube. Zapraszamy też na nasz Instagram po najpiękniejsze zdjęcia. Tylko tam jest codzienna relacja z podróży 🙂 Zapisz się na nasz newsletter to od czasu do czasu wyślemy do Ciebie mail. Nie będziemy pisać kto przypalił u nas dziś śniadanie, ale damy Ci znać jak wydamy naszą książkę, albo napiszemy fajny poradnik na blogu. DOBREGO DNIA 😉
Przedszkole zapewnia warunki do zdobywania nowych umiejętności i systematycznego pogłębiania wiedzy, gdyż umożliwia poznawanie świata przez samodzielne eksperymentowanie i badanie otoczenia. Dziecko, które chodzi do przedszkola, ma więcej możliwości. Te możliwości daje grupa rówieśników oraz przedszkolanka, która cały swój
Trwa rekrutacja do publicznych przedszkoli. Jak zwykle problem jest wciąż ten sam – za dużo chętnych, za mało miejsc. We wpisie wyjaśniam krok po kroku, co rodzic może zrobić na różnych etapach rekrutacji, żeby dziecko dostało się do przedszkola. Prawo dziecka, obowiązek gminy Warto uświadomić sobie pewną regułę obowiązującą w systemie prawnym – jeżeli ktoś ma do czegoś prawo ustanowione odpowiednim przepisem, to z reguły na kimś innym spoczywa obowiązek realizacji tego prawa. W Polsce od 1 września 2017 roku dzieci w wieku od trzech do pięciu lat mają prawo do korzystania z wychowania przedszkolnego1. Prawo to jest uzyskiwane z początkiem roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko ukończy trzy lata. Przykład: dziecko urodzone 01 kwietnia 2015 roku z dniem 01 kwietnia 2018 roku kończy trzy lata i z początkiem roku szkolnego w 2018 roku (tj. od 01 września 2018 roku) uzyskuje prawo do wychowania przedszkolnego. Prawo dziecka stanowi roszczenie do gminy, w której to dziecko mieszka, o zapewnienie dostępu do przedszkola. Ściśle rzecz ujmując, nie jest to prawo do korzystania z przedszkola, a prawo do korzystania z wychowania przedszkolnego. Wychowanie przedszkolne to pojęcie szersze, ponieważ może być realizowane nie tylko w przedszkolu, ale również w oddziale przedszkolnym w szkole podstawowej oraz w innych formach określonych w ustawie Prawo oświatowe2. Posługuję się w poście skrótem myślowym „prawo do przedszkola”, ale należy przez to rozumieć właśnie prawo do wychowania przedszkolnego. W poście nie poruszam tematu sześciolatków, których nie dotyczy prawo do wychowania przedszkolnego. Dzieci sześcioletnie mają obowiązek odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego. Początek rekrutacji i co jak się nie udaje od razu Obowiązek przeprowadzenia postępowania rekrutacyjnego do przedszkoli publicznych wynika z ustawy3. Terminy przeprowadzania postępowania rekrutacyjnego i postępowania uzupełniającego (w tym terminy składania dokumentów) są podawane każdego roku do końca stycznia przez organ prowadzący publiczną formę wychowania przedszkolnego. Jednocześnie do końca stycznia organ podaje do publicznej wiadomości kryteria brane pod uwagę w postępowaniu rekrutacyjnym oraz uzupełniającym. Postępowanie rekrutacyjne przeprowadza komisja rekrutacyjna powołana przez dyrektora przedszkola. Żeby wziąć udział w rekrutacji należy złożyć wniosek o przyjęcie dziecka do przedszkola. Co do zasady, rodzic może złożyć wnioski do trzech wybranych przedszkoli, wskazując kolejność preferencji 4. PIERWSZY ETAP REKRUTACJI Rodzic powinien ustalić, kiedy w jego gminie odbywa się rekrutacja do przedszkoli publicznych i gdzie można złożyć wnioski o przyjęcie dziecka do przedszkola (np. w Gdańsku wniosek składa się w Internecie za pomocą specjalnej platformy edukacyjnej). ↓ Rodzic powinien ustalić, czy jego rodzina jest objęta kryteriami pierwszeństwa przyjęcia do przedszkola (opisuję je pod postem) 5, a jeśli tak – jakie dokumenty musi przygotować na ich potwierdzenie. ↓ W terminie rekrutacji do przedszkola rodzic powinien złożyć wniosek/wnioski o przyjęcie dziecka do przedszkola 😉 . Decyzja: dziecko zostało przyjęte do przedszkola – gratuluję! 🙂 Wynik: dziecko nie zostało przyjęte do żadnego z wybranych przedszkoli 🙁 – co dalej? To oczywiście zależy. Jeżeli nie jest to koniec rekrutacji, można wziąć udział w drugim etapie rekrutacji albo w rekrutacji uzupełniającej. Dalsza rekrutacja Ustawa reguluje, kiedy możliwe jest przeprowadzenie kolejnego etapu rekrutacji i jakie kryteria mogą być w jej trakcie brane pod uwagę. Drugi etap rekrutacji przeprowadza się, jeżeli dzieci uzyskały równorzędne wyniki albo wtedy, kiedy publiczne przedszkole dysponuje jeszcze wolnymi miejscami. Co ważne, kryteria brane pod uwagę w drugim etapie rekrutacji nie wynikają z ustawy, określa je samodzielnie organ prowadzący publiczną placówkę (czyli gmina). Ustawa wskazuje jedynie, co organ musi wziąć pod uwagę – to jest: „potrzeby dziecka i jego rodziny, również tej, w której rodzice albo rodzic samotnie wychowujący kandydata do przedszkola, muszą pogodzić obowiązki zawodowe z obowiązkami rodzinnymi oraz uwzględniać lokalne potrzeby społeczne”6. Jak wynika z orzecznictwa, samotne wychowanie dziecka przez rodzica musi być jednym z kryterium. Zdarzyło się już nie raz, że uchwała rady gminy ustalająca kryteria dodatkowe rekrutacji do przedszkola została zaskarżona jako krzywdząca dla samotnych rodziców i sąd wskazał, że taka uchwała została wydana z naruszeniem prawa – można poczytać o tym tutaj. Prawo oświatowe wskazuje także, że jednym z kryteriów dodatkowych może być dochód na osobę w rodzinie. Kryteriów nie może być jednak łącznie więcej niż sześć i organ musi ustalić, ile punktów będzie przyznawane za spełnienie danego kryterium. W niektórych gminach po przeprowadzeniu rekrutacji podstawowej przeprowadza się jeszcze rekrutację uzupełniającą. Przeprowadza się ją wtedy, kiedy po przeprowadzeniu rekrutacji podstawowej w przedszkolach zostaną jeszcze wolne miejsca. Ma to miejsce np. wtedy, kiedy rodzic dziecka przyjętego do przedszkola w rekrutacji podstawowej rezygnuje z posłania dziecka do danej placówki. Tak jak wyżej napisałam ⇑, termin przeprowadzenia postępowania uzupełniającego i kryteria brane w nim pod uwagę podawane są w danej gminie do końca stycznia każdego roku. Postępowanie to musi zakończyć się do końca sierpnia przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Dziecko się nigdzie nie dostało, a przecież ma prawo? Co się dzieje w sytuacji, w której po przejściu wszystkich etapów rekrutacji dziecko nie dostaje się do wybranych przedszkoli? Po pierwsze, można się odwoływać, o czym napiszę więcej w kolejnym akapicie, ale można też jeszcze poczekać aż przyjdzie do nas list od wójta, burmistrza albo prezydenta miasta (w zależności od tego gdzie kto mieszka) 😉 Procedura wygląda w ten sposób, że po przeprowadzeniu rekrutacji, gdy okazuje się, że kandydatów do przedszkola jest więcej niż miejsc, dyrektorzy przedszkoli mają obowiązek poinformować o nieprzyjęciu dziecka do przedszkola wójta/burmistrza/prezydenta miasta. Ten z kolei ma następnie obowiązek pisemnie wskazać rodzicom takiego dziecka placówkę bądź placówki, które mogą to dziecko przyjąć. Wymogiem jest, aby wskazana placówka była położona możliwie jak najbliżej wybranego przez rodziców przedszkola i zapewniała czas sprawowania opieki nad dziećmi zbliżony do tego, który zapewnia wybrane przez rodziców przedszkole. Co istotne, nie musi być to publiczna placówka. Rodzicom może być wskazane również niepubliczne przedszkole, oddział przedszkolny w niepublicznej szkole podstawowej albo niepubliczna inna forma wychowania przedszkolnego. W takim wypadku dziecko zostaje przyjęte do niepublicznego przedszkola na warunkach jak w publicznym przedszkolu, a przedszkole to otrzymuje na takie dziecko z budżetu gminy dotację. Żeby jednak tak się stało takie niepubliczne przedszkole musi spełnić szereg wymogów m. in. jednym z nich jest to, że przedszkole takie nie może pobierać od rodziców dziecka wyższych opłat za korzystanie z wychowania przedszkolnego niż przedszkole publiczne – m. in. wysokość opłaty nie może być wyższa niż 1 zł za godzinę zajęć. Nie jest to raczej opłacalne dla niepublicznych przedszkoli. Ustawa wskazuje jeszcze, że droga dziecka pięcioletniego7 realizującego prawo do wychowania przedszkolnego z domu do przedszkola nie powinna przekraczać 3 km. Oznacza to, że wskazana rodzicom pięciolatka placówka, do której mogą posłać dziecko powinna spełniać ustawowy wymóg odległości. Jeżeli jednak wymóg nie jest spełniony, gmina ma obowiązek zapewnić takiemu dziecku bezpłatny transport i opiekę na czas transportu do najbliższego przedszkola albo ewentualnie zwrócić rodzicom koszty dojazdu. Jak się odwoływać? Rodzice mają prawo skorzystać z miejsca w placówce wskazanej przez wójta/burmistrza/prezydenta miasta. Często jednak nie decydują się na to, ponieważ placówki te są zbyt odległe od ich miejsca zamieszkania czy miejsca pracy, a ewentualny dowóz zajmowałby im zbyt dużo czasu. Wolą w takiej sytuacji np. zapłacić więcej, ale posłać dziecko do prywatnego przedszkola tuż za rogiem. Jednocześnie, poza dziećmi pięcioletnimi oraz sześcioletnimi, nie ma ustawowego wymogu, aby przedszkole było położone faktycznie blisko domu. Warto jednak wskazać, że na każdym etapie rekrutacji rodzic ma prawo odwołać się od nieprzyjęcia dziecka do przedszkola. Może to zrobić zarówno od wyniku pierwszego etapu rekrutacji, drugiego etapu rekrutacji czy od wyniku rekrutacji uzupełniającej. O tym jak dokładnie się odwoływać oraz co i kiedy powinniśmy otrzymać w odpowiedzi na nasze pisma – o tym napiszę niedługo osobny post i dam Wam znać 🙂 Ten wpis i tak już jest bardzo długi, więc dam Wam trochę odpocząć i wspólnie poczekajmy na wyniki rekrutacji dzieci 🙂 Trzymam kciuki, żeby Wasze dzieci jednak bez problemu dostały się do wybranych przedszkoli 😉 Gdyby jednak tak się nie stało, zawsze możesz mi o tym napisać. Czytam wszystkie wiadomości i komentarze pod postami i staram się na nie na bieżąco odpowiadać. Mam jednak nadzieję, że ten wpis da Ci wiedzę na tyle, że od razu sama będziesz wiedziała albo sam będziesz wiedział, co dalej robić z informacją o nieprzyjęciu dziecka do przedszkola. Jeśli uważasz, że informacje zawarte w tym poście będą również przydatne innym rodzicom i warto je podać dalej – możesz ten wpis udostępnić (niebieski przycisk F pod tytułem posta). 1 – Pisząc „ustawa” w całym poście mam na myśli ustawę z 14 grudnia 2016 roku Prawo oświatowe. „Dzieci w wieku 3-5 lat mają prawo do korzystania z wychowania przedszkolnego w przedszkolu, oddziale przedszkolnym w szkole podstawowej lub innej formie wychowania przedszkolnego” (art. 31 ust. 6). 2 – inne formy wychowania przedszkolnego (oprócz przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych) zostały określone w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 sierpnia 2017 roku w sprawie rodzajów innych form wychowania przedszkolnego, warunków tworzenia i organizowania tych form oraz sposobu ich działania. Inne formy to punkty przedszkolne i zespoły wychowania przedszkolnego. Punkty i zespoły mogą być zarówno publiczne, jak i nie publiczne. Rozporządzenie określa głównie warunki co do lokalu i co do kadry. 3 – art. 130 ust. 1 Prawa oświatowego: „Dzieci (…) przyjmuje się odpowiednio do publicznych przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w publicznych szkołach podstawowych, publicznych innych form wychowania przedszkolnego (…) po przeprowadzeniu postępowania rekrutacyjnego.”; art. 130 ust. 4 „Postępowanie rekrutacyjne jest prowadzone na wniosek rodzica kandydata (…), o którym mowa w art. 149”. W trakcie roku przedszkolnego dziecko może być przyjęte do przedszkola bez rekrutacji na mocy decyzji dyrektora przedszkola. 4 – art. 156 ust. 1 i 2 Prawa oświatowego: „1. Wniosek, o którym mowa w art. 149, może być złożony do nie więcej niż trzech wybranych publicznych przedszkoli, publicznych innych form wychowania przedszkolnego albo publicznych szkół, chyba że organ prowadzący dopuści możliwość składania wniosku do więcej niż trzech wybranych publicznych przedszkoli, publicznych innych form wychowania przedszkolnego albo publicznych szkół. 2. We wniosku, o którym mowa w ust. 1, określa się kolejność wybranych publicznych przedszkoli, publicznych innych form wychowania przedszkolnego albo publicznych szkół w porządku od najbardziej do najmniej preferowanych.”. 5 – jeżeli na obszarze danej gminy jest więcej kandydatów do przedszkoli niż wolnych miejsc, w pierwszym etapie rekrutacji brane są pod uwagę łącznie następujące kryteria: wielodzietność rodziny kandydata (minimum troje dzieci), niepełnosprawność kandydata, niepełnosprawność jednego z rodziców kandydata, niepełnosprawność obojga rodziców kandydata, niepełnosprawność rodzeństwa kandydata, samotne wychowywanie kandydata w rodzinie, objęcie kandydata pieczą zastępczą (art. 131 ust. 2 pkt 1-7 Prawa oświatowego). Podsumowując: pierwszeństwo mają dzieci z rodziny wielodzietnej, dzieci wychowane przez samotnych rodziców, dzieci objęte pieczą zastępczą, dzieci niepełnosprawne albo mające niepełnosprawnego członka rodziny. 6 – cytuję tutaj art. 131 ust. 4 ustawy Prawo oświatowe 7 – art. 32 ust. 3 i 5 ustawy; dotyczy to również sześciolatków spełniających obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego. „Jeżeli droga, o której mowa w ust. 3 przekracza 3 km, obowiązkiem gminy jest zapewnienie bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu dziecka albo zwrot kosztów przejazdu dziecka i opiekuna środkami komunikacji publicznej, jeżeli dowożenie zapewniają rodzice.
Procedura rekrutacji cudzoziemców do przedszkoli (w tym z Ukrainy) Wniosek rodzica o przyjęcie dziecka do przedszkola. Wniosek rodzica o przyjęcie dziecka do przedszkola w trakcie roku szkolnego. Pakiet: Marzec 2022. Kompletny zestaw OBOWIĄZKOWYCH dokumentów w przedszkolach w okresie marzec – maj 2022 r.
Nie wszystkie dzieci, które mają rozpocząć naukę w szkole we wrześniu tego roku, zostały przydzielone do szkół pierwszego wyboru — czyli do tych, na których najbardziej zależało ich rodzicom. Jak odwołać się od takiej decyzji? Decyzje urzędników nie zawsze są zrozumiałe. Jak donosi Hull Daily Mail, niektóre dzieci nie otrzymały przydziału do placówek, w których wcześniej chodziły do przedszkola lub do których uczęszcza ich rodzeństwo. Z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, że liczba dzieci, które rozpoczną we wrześniu 2016 roku naukę szkolną, jest wyjątkowo duża, większa niż w poprzednich latach. Co zrobić, jeśli twoje dziecko nie dostało się do szkoły, do której chcesz, by uczęszczało? Rodzice, którzy nie są zadowoleni z decyzji dotyczącej przydzielenia ich dziecka do szkoły podstawowej, mają dwa wyjścia. Mogą wybrać szkołę, która dysponuje jeszcze wolnymi miejscami, i poprosić o przepisanie dziecka do niej (liczba takich placówek jest jednak mocno ograniczona ze względu na wspomniany wcześniej wyż demograficzny). Istnieje także możliwość złożenia odwołania od decyzji. Odwołanie jest rozpatrywane przez niezależny organ. Uwaga! W danym roku szkolnym rodzice mogą odwoływać się tylko raz od decyzji urzędników, która przyporządkowała ich dziecko do wybranej szkoły! Jak się odwoływać? Proces odwoływania się wygląda nieco inaczej w zależności od typu szkoły. Zazwyczaj (szczególnie w przypadku zwykłych publicznych podstawówek), wskazówki dotyczące sposobu złożenia odwołania znajdują się na liście z informacją o przyjęciu do szkoły. Na rozpatrzenie wniosku urzędnicy mają 40 dni szkolnych. W przypadku szkół tzw. voluntary aided oraz academy, rodzice powinni bezpośrednio skontaktować się z dyrekcją szkoły. Takie placówki mają bowiem odrębne kryteria dotyczące przyznawania miejsc uczniom. Jeszcze inaczej wygląda odwoływanie się od decyzji urzędników, gdy chodzi o placówki dla dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Po więcej informacji rodzice takich dzieci mogą zgłosić się na infolinię 01482 300 300.
aTRU4. 139 96 20 482 355 321 15 127 480

nie przyjęli dziecka do przedszkola